M:Wstalismy wczesnie rano, bo o 8 ruszal prom ktory mial nas przetransportowac wraz z wypozyczona Toyota z wyspy Kangaroo z powrotem na staly lad. Od rana, od pierwszego dzwieku budzika pospieszalam wiec Zbyszka, abysmy sie nie spoznili na prom. Pol godziny przed wyplynieciem trzeba sie bylo zacheckinowac, przeprowadzajac dokladne kalkulacje wyszlo mi ze powinnismy opuscic hostel o godzinie 7.15. Prawie sie udalo, bo ok. 7.20 wyjechalismy spakowani i juz po sniadaniu spod hostelu YHA. Port promowy byl tuz za rogiem, wiec trasa nie byla zbyt dluga. Ustawilismy sie za 2 innymi samochodami i podeszlismy do punktu check in. Okazalo sie ze jest jeszcze zamkniety. Zdziwilismy sie bo jak do tej pory wszystko w Australii bylo dosc punktualne, a juz byla 7.30, czyli o tej godzinie powinni juz zamknac check in a jeszcze nie otworzyli...
Bylo chlodno , wiec wrocilam do samochodu . Zbyszek poszedl na krotki spacer i za chwile wrocil z rozwiazaniem zagadki dlaczego jeszcze nie rozpoczal sie check in....
Po prostu prom ruszal o godz. 8.30 a nie o 8.00 jak mi sie wydawalo. Sprawdzilam jeszcze raz na bilecie, rzeczywiscie.... obudzilam nas dzis troche za wczesnie.....
Czekajac na prom obserwowalismy okolice. W pewnej chwili podjechala ciezarowka z rysunkiem... Shrecka na masce... Byla to ciezarowka wypelniona owcami. Potem podjechala kolejna ciezarowka z owcami i kolejna... Plynelismy wiec promem z 3 tirami wypelnionymi owcami. Z Cape Jervis gdzie opuscilismy prom popedzilismy na droge na poludnie, w kierunku Melbourne.