Geoblog.pl    glinki    Podróże    Australia 2007    Kangaroo Island - dzien 2
Zwiń mapę
2007
24
lis

Kangaroo Island - dzien 2

 
Australia
Australia, Penneshaw
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19537 km
 
Z: Zbudzilismy sie rano bo o 9.00 chcielismy byc w parku narodowym. Zanim sie pozbieralismy i strzelilismy ostatnie foty kangurom zrobila sie 8.50, tak ze w parku bylismy o 9.15. Kupilismy bilety (od recepcjonistki dowiedzielismy sie ze miala przyjaciela Polaka) i pojechalismy ogladac foki. Kolonia fok znajduje sie na poludniowo-zachodnim cyplu wyspy. Do cypla prowadzi malownicza droga. Wije sie najpierw przez las a potem wsrod roslinnosci charakterystycznej dla kilfow wystawionych na dzialanie silnych wiatrow.

Z parkingu do kolonii fok prowadzi wydodny chodnik, rowniez obstawiony licznymi tablicami wyjasniajacymi skad przyplywaja forki, jak je rozrozniac, jakie sa ich zwyczaje.

Tu dygresja: mam wrazenie ze w Polsce takie tablice przetrwaly by kilka dni a potem jakies odmozdzone debile w roznym wieku zaczely by sie na nich podpisywac, podpalac, lamac itp. Moze w Australii takie zachowania wytepily skutecznie napisy (zabrania sie... i kara grzywny do np. 2000 AUD).

Do fok nie mozna sie zblizyc tak jak mozna bylo do lwow morskich. Zalowalem wiec ze nie zabralem ze soba lornetki... Foki w wodzie sa duzo bardziej zwawe od lwow morskich. Plasaja na falach, nurkuja, probuja surfowac...

Drewniany chodnik z barierkami prowadzi odwiedzajacych wzdluz klifu w taki sposob ze nagle ukazuje sie Admiral's Arch. Okazuje sie, ze pod skala przez, ktora sie przechodzi (myslac ze pod nogami to lita skala) jest naturalny olbrzymi luk. Za jakis czas pod wplywem dzialania niszczycielskich sil przyrody z pewnoscia runie tworzac kolejna skalista wysepke i pomniejszajac cypel. Gdy wracalismy na szczyt moja uwage zwrocily albatrosy dostojnie zeglujace w przestworzach. Chcialem zrobic im zdjecie, lecz zawsze pojawialy sie dosyc niespodziewanie i dosyc szybko znikaly dostojnie zeglujac w przestworzach. Wtem, gdy robilem zdjecie Marcie na tle oceanu, ujrzalem kilka metrow za nia spokojnie siedzacego sobie albatrosa. Nawyrazniej tez chcial zapozowac do zdjec :-) Po sesji z albatrosem wspielismy sie na szczyt i obejrzelismy latarnie wybudowana jakies 160 lat temu oraz ruiny domku latarnikow. Ciekawym jest ze wszystkie materialy sluzace do postawienia tych budowli zostaly przetransportowane na cypel droga morska i wciagniete na kilkudziesieciometrowy brzeg specjalnie skonstruowanym dzwigiem.

Kolejnym punktem naszej wycieczki byly The Remarkable Rocks. Jadac w ich kierunku zobaczylismy na drodze powoli przesuwajacy sie podluzny ksztalt. To byla goanna - lokalny jaszczur. Marta wydala z siebie okrzyk zwyciestwa i wybiegla z samochodu aby go obfotografowac!

M: Po zrobieniu sesji zdjęciowej jaszczurowi, dotarliśmy do Remarkable Rocks. To formacja skalna o pięknych kolorach i niezwykłych kształtach. Niektóre jej fragmenty przypominają zwierzęta. Obeszliśmy skałę dookoła robiąc mnóstwo zdjęć. . To miejsce robi wrażenie tym większe że formacja skalna jest nad samym oceanem. Jeśli się zrobi kilka kroków za dużo , można znaleźć się w falach oceanu. Przeczytaliśmy na tablicy informacyjnej że w 2003 kilku turystów w ten sposób zginęło. Zbyszek chciał mnie przestraszyć i podchodził bardzo bardzo blisko krawędzi. Zachwycaliśmy się tym niezwykłym miejscem dość długo, rozgrzaliśmy aparat fotograficzny do czerwoności i pojechaliśmy dalej, na północ.

Zatrzymaliśmy się w Pardana Wildlife Park, czyli mini zoo. To miejsce nas rozczarowało. Zobaczyliśmy już tyle zwierząt w naturze , że zoo ze zwierzętami w klatkach wydało nam się przygnębiające i mało ciekawe. Kangury i walabi były co prawda nie w klatce , ale zamknięte na małej przestrzeni. Wyglądały smutno i żałośnie. Nie miały miejsca do skakania więc leżały smętnie pod drzewami. To nie tak , że nic nam się nie podobało w tym parku. Z ciekawszych rzeczy zobaczyliśmy wiele gatunków ptaków w tym dużą grupę różnorodnych papug. Tylko kilka z nich widzieliśmy w naturalnych warunkach tu w Australii. Dużo bliżej niż widzieliśmy po drodze mogliśmy zobaczyć misia koalę, który żarł eukaliptusa. Niespodziewanie na gałęzi tuż nad naszymi głowami pojawił się miś koala niosący na grzbiecie wczepione małe koalątko.

Z Pardana Park kierowaliśmy się dalej na wschód. Była już 4 po południu jak stamtąd wyjechaliśmy, a chcieliśmy zdążyć na karmienie pelikanów o 5 w Kingscote albo American River. Ostatecznie wybraliśmy American River i udało nam się być tam przed 5, my zdążyliśmy ale karmienie się nie odbyło, mimo że dośc długo czekaliśmy, nikt karmiący pelikany się nie pojawił. Zobaczyliśmy za to grupkę pelikanów na małej wysepce tuz przy brzegu.

O 6 dotarliśmy do YHA w Penneshaw. Nie było naszego miłego pana na recepcji, którego poznaliśmy dwa dni temu, ani nikogo innego kto mógłby nam dać klucze do pokoju. Okazało się jednak że pan o nas nie zapomniał i zostawił w recepcji klucze w kopercie z naszym nazwiskiem. Zostawiliśmy rzeczy w pokoju i pojechaliśmy do sklepu na małe zakupy. Z zakupami wróciliśmy do hostelu, pan z recepcji już sie pojawił, więc zapłaciliśmy za nocleg, wykupilismy internet i kupiliśmy bilety na wieczór do Penguin Centre. Byliśmy juz mocno głodni, więc poszliśmy do Fish Cafe. Była spora kolejka, więc rozdawali numerki które wywoływali gdy danie było gotowe. Na zamówienie trzeba było czekać około 15 minut. Z drugiej strony ulicy, nad oceanem , na trawce wśród pięknych drzew są ustawione specjalne ławeczki przeznaczone na biwakowanie. Tam właśnie zaplanowaliśmy zjeść naszą rybę i krewetki Niestety przez pomyłkę zapakowano nam wszystko na wynos i to bez sztućców, więc stwierdziliśmy że wzbogacimy naszą kolację o pomidory, które nam jeszcze zostały i zjemy kolację w YHA. Po kolacji poszliśmy na Internet i rozpoczęliśmy wypalanie płytek ze zdjęciami i opisywanie naszych podróżniczych dziejów w geoblogu. Zanim udaliśmy się do Penguin Centre poszliśmy na drugą stronę miasteczka, tam gdzie przedwczoraj widzieliśmy pingwiny. Znów tam były, w tym samym miejscu przy skałach. O 9.30 zjawiliśmy sie przed Penneshaw Penguin Centre. Akurat wychodziła jakaś grupa, która nie miała szczęścia, bo nie zobaczyli żadnego pingwina. Trochę nas to zmartwiło, ale czekaliśmy dalej, bo przecież i tak już zapłaciliśmy za wejście. Ponieważ nasz przewodnik się spóźniał, chcieli nas dołączyć do innej grupy, ale stwierdziliśmy że wolimy poczekać, bo łatwiej zobaczyć i nie przestraszyć pingwina jest w mniejszej grupie. Najpierw zobaczyliśmy krótki film , z którego dowiedzieliśmy się co nieco o zwyczajach pingwinów. Potem pojawił się nasz przewodnik i poszliśmy razem na platformę, gdzie obserwowaliśmy wchodzące i wychodzące z gniazd pingwiny. Było ciemno, ale przewodnik podświetlał je czerwonym światłem, którego pingwiny nie widzą i się go nie boją. Widzialiśmy sporo pingwinów z dość bliska. Całe grupy wracały do swoich gniazd kołysząc się śmiesznie na nogach. Wokół pingwinów skakały małe walabi. Jak już mieliśmy wracać, na ścieżce tuż przed nami nagle pojawiły się 3 pingwiny, które zaczęły sie gonić. Dwa mniejsze goniły i podrgyzały trzeciego, śmiesznie to wyglądało. Po spotkaniu z pingwinami wróciliśmy do YHA i nagraliśmy płytki DVD ze zdjęciami, strasznie ciężko szło to nagrywanie, bo komputer był dość historyczny. Ale udało się i jutro mam do dyspozycji czyściutkie karty pamięci do aparatu. Dość wcześnie poszliśmy spać , bo następnego dnia o 8 rano mieliśmy prom do Cape Jervis.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
glinki
Marta i Zbyszek Glinka
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 52 komentarze52 193 zdjęcia193 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.11.2009 - 27.11.2009
 
 
07.03.2009 - 24.03.2009
 
 
30.09.2007 - 07.12.2007