Z: Z Brisbane do Hervey Bay jest prawie 300 km z czego wiekszosc pokonuje sie po Motorway M1. Do pewnego momentu byla to droga dwujezdniowa a w pewnym momencie zrobila sie jednojezdniowa.
W Australii bardzo rzuca sie w oczy w jaki sposob przestrzegaja wszystkich ograniczen predkosci. Nawet gdy jest dwujezdniowa droge z dwoma pasama w kazda strone i jest ograniczenie do 100 km/h to lewym pasem (czyli wolniejszym) samochody jada 100 km/h a prawym, ktory glownie wykorzystywany jest do wyprzedzania jada 110 km/h. Praktycznie nie widzialem samochodu, ktory by jechal szybciej. A juz zupelnie jest nie do pomyslenia zeby tak jak np. czesto widywalem na gierkowce nagle pojawial sie jakis duzy samochod jadacy z predkoscia 160 i mrugajacy dlugimi swiatlami zeby inni ustepowali mu droge... Podejrzewam ze taki koles szybko skonczylby na komisariacie. Na minus Australijczykom trzeba dac niczym nie uzasadniona niechec do uzywania swiatel. Jest deszcz (burza tropikalna - oberwanie chmury) i tylko co drugi samochod ma wlaczone swiatla.
Jak droga zrobila sie jednojezdniowa - to wtedy malo ktow wyprzedza ale wsyzscy jada maksymalnie ile dopuszcza ograniczenie. Nie ma zadnych fiatow 125 p albo maluchow, ktore jechalyby 60 km/h jak dopuszczalna predkosc to 100. Wyprzedza sie tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Co jakis czas po prostu pojawia sie dodatkowy pas w jedna strona tak aby mozna bylo wyprzedzic.
Ok. 16.00 dotarlismy do hostelu YHA w Hervey Bay. Wrzucilismy plecaki do pokoju, kupilismy jednodniowa wycieczke na Fraser Island na nastepny dzien i ruszylismy do plazy, na ktora przyplywaja wielkie zolwie morskie aby zniesc jaja (czyli wielkie zolwie robia sobie na plazy male jaja w duzych ilosciach). Marta zamowila bilety na ten unikalny "show" po drodze przez telefon nie baczac ze podczas tych prob kilka razy wyjezdzalismy poza zasieg sieci Vodafone i cala operacje musiala powtarzac od poczatku ze cztery razy.