M: Wstalismy dosc wczesnie. Udalo nam sie szybko zebrac i spakowac i o 8.30 bylismy juz w samochodzie gotowi do dalszej drogi. Pozegalismy Clifton Lodge i zawrocilismy do Loch Ard George, formacji skalnych na Great Ocean Road, ktore ominelismy wczoraj z powodu limitu czasu. Loch Ard George to kolejne cudo natury, wiec spedzilismy tam troche czasu na podziwianiu...
Stamtad skierowalismy sie dalej na poludnie, podjechalismy do Gibsons Steps, tu najpierw zachwycalismy sie widokami na wybrzeze i skaly z gory, a potem zeszlismy na plaze. Tam oszalala latalam z aparatem i robilam zdjecia. Tak bylam tym pochlonieta, ze nie zauwazylam zblizajacych sie fal i w ostatniej chwili dopiero zdazylam odskoczyc na suchy lad bo by mi ocean buty zmoczyl.
Z: Otway Tree Walk
M: Z Otway Tree Walk skierowalismy sie na poludnie ku latarni morskiej Cape Otway. Po drodze mijalismy wysokie drzewa eukaliptusowe, na ktorych zobaczylismy miska koala. Okazalo sie ze to nie jeden, ale cala kolonia miskow, byly niesamowite. Niektore zwisaly sobie z galezi, niektore zarly liscie, wszystkie wygladaly slodko i ciezko bylo po prostu sobie pojechac.
Kierujac sie dalej na poldunie dojechalismy do Apollo Bay, wczesniej rozwazalismy to miejsce jako miejsce na nocleg, ale ze byla jeszcze calkem wczesna popoludniowa godzina, zdecydowalismy sie kontynuowac jazde. Zatrzymalismy sie tu na chwile , przy Marine Lookout, gdzie podziwialismy widok z duzej wysokosci na dlugi kawalek wybrzeza. Wspinajac sie na gore, z ktorej ogladalismy okolice, spotkalismy koze, ktora pomaszerowala z nami dalej. Byla troche jak taki pies towarzysz i towrzyszyla nam w dalszej drodze, gdy schodzilismy tez z nami byla a Zbyszek karmil ja liscmi z obliskich drzew.
Jadac dalej znow spotkalismy drzewa eukalitusow i misie koala wiszace na galezi. Znow sie zatrzymalismy, zrobilismy kilka zdjec i pojechalismy dalej.
Zdecydowalismy sie zatrzymac na noc w Tourquey, miejscowosci znanej z plazy surferow Bells Beach i osrodka surfingowego. Nocowalismy w Tourquey Holiday Resort, przy ulicy Bells. Pani w recepcji ostrzegala nas przed Scoolie. To uczniowie ostatnich klas australijskich szkol,ktorzy dostali sie juz na studia i maja wakacje wiec swietuja to wyjezdzajac poza miasto na campingi. Wedug pani Scoolie mieli byc grozni i glosni ale byli bardzo spokojni, nawet zapraszali nas do wspolnej zabawy.
W osrodku mielismy nadzieje skorzystac z Internetu ale niestety na miejscu byl nieczynny, a w miasteczku nie bylo zadnej kafei internetowej.
Bylismy mocno glodni i zmeczeni, wiec poszlismy na kolacje do Gawlers, gdzie zjedlismy pyszne ryby - snapper w sosie i z warzywami.