Geoblog.pl    glinki    Podróże    Australia 2007    Sydney - Manly i Oceanarium
Zwiń mapę
2007
18
lis

Sydney - Manly i Oceanarium

 
Australia
Australia, Sydney
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17921 km
 
M: Po 10 rano leniwym krokiem wyszlismy z naszego hostelu i rozpoczelismy dzien od pysznego sniadania w Joe's Cafe de Luxe na Victoria Street, pomiedzy Kanga House a stacja Metra King Cross. Na dzisiejszy dzien zaplanowalismy wycieczke do Manly. Najpierw po wyjsciu z Cafe poszlismy na stacje metra, gdzie kupilismy bilety dzienne Day Tripper ktore upowazniaja do poruszania sie wszystkimi srodkami komunikacji przez caly dzien na terenie Sydney. Pojechalismy do Town Hall , gdzie nie mozna sie bylo przesiasc do innej linii metra z powodu remontu, wiec dojechalismy do Circular Quay, skad ruszaja promy do Manly - autobusem. Byla spora kolejka po bilety, ale nie musielismy stac bo mielismy Day Trippera. Od razu weszlismy na prom i poplynelsmy w kierunku Manly. Z promu moglismy podziwiac widoki Sydney - min City, Opere i Harbour Bridge. Slonce ostro swiecilo wiec ruszyly do boju kremy z duzym filtrem. Po ok pol godzinie zachwytow nad widokami na promie, doplynelismy do Manly. Najpierw skierowalismy nasze kroki w kierunku plazy, po drodze ciezko bylo mnie odciagnac od sklepow mijanych po drodze. Na plazy jednak nie zostalismy bo nasz plan na dzis to byl Manly Scenic Walkway, czyli widokowa trasa o dlugosci ok 10 km. Trasa byla widokowa, podziwialismy widoki na Manly a takze na Sydney. Naprawde cudowne doswiadczenie. Po drodze widzielismy wiele gatunkow kwitnacych i nie kwitnacych roslin, niespotykanych w europie, kilka gatunkow ptakow min papugi i takie czarno biale ptaki ktore skrzeczaly glosno a ich glos przypominal troche placz malego dziecka. Zeby nie bylo tak slodko to napisze ze trasa jest dosc meczaca, szczegolnie dla kogos kto ostatnie miesiace spedzil glownie przed komputerem malo sie ruszajac.

Z: Trasa byla spoko ale dla komputerowych bladych twarzy rzeczywiscie mogla dac w kosc :-) bo byla dluga i wiekszosc trasy pod gore lub z gory. Piszac o bladych twarzac to mam na mysli nas obydwoje a nie tylko Marte (bo stoi mi nad glowa i obserwuje co pisze). W kazdym razie trasa byla OK a z widokow to szczegolnie fajnie wyglada centrum Sidney wylaniajace sie w oddali zza drzew. Kiedy zdecydowalismy sie przerwac trase to zdarzylo sie to w takim miejscu ze za jakies 20 minut wsiedlismy do autobusu i wrocilismy do Manly. W Manly spozylismy obiad (fish and chips - tylko ja wzialem takie zwykle a Marta takie specjalne ze specjalna ryba o dziwnej nazwie - jak Marta sie zaloguje to poprawi). Po obiedzie okazalo sie ze jest juz 18.00 i wszystkie sklepy zaczeli zamykac. Poszlismy zatem na prom do centrum Sydney...

Juz podczas obiadu zaczelo sie robic troche chlodnawo przez wiatr wiejacy od morza. Po powrocie do centrum udalismy sie do hostelu, przebralismy sie nieco i ruszylismy do Oceanarium. Co prawda Marta juz kiedys byla w tym oceanarium ale stwierdzilem ze nie moze opuscic takiej okazji. Coz moge napisac po wizycie w Oceanarium... no jednym slowem ze jest SUPER!!! A w wielu slowach to tak: wejscie nie jest tanie: 28.50 AUD od doroslej osoby (w hostelu dali nam taka mape i na dole byly kupony ze znizkami - dzieki czemu zaplacilismy 20% mniej) ale na pewno warto. Jedyny zgrzyt byl taki ze jak tam dotarlismy to byla juz 20.15 (Oceanarium jest czynne do 22.00) i np. foki i pingwiny juz wlasciwie poszly spac... Ale dwie sale wynagrodzily te zgrzyty.

Pierwsza sala to olbrzymi basen z rekinami, plaszczkami i zolwiami morskimi (oczywiscie i innymi pomniejszymi rybami) gdzie mozna chodzic dwoma przeszklonymi tunelami. Co prawda bylem juz w podobnym Oceanarium w Singapurze ale to tutaj wydawalo mi sie duzo wieksze i bylo tylko kilka osob. Z glosnikow saczyla sie eletroniczna muzyka z roznymi odglosami oceanu (typu spiewy wielorybow i takie tam) wiec mozna bylo tam stac bez konca podczas gdy 3-4 metrowe rekiny przeplywaly nad glowa albo jak dwumetrowe plaszczki lezaly sobie leniwie na dachu tunelu - tuz nad glowa.

Druga sala przypominala mi nieco sale kinowa ale role ekranu odgrywala w niej gigantyczna tafla szkla (tak na oko 4 metry wysokosci na jakies 6 metrow szerokosci) za ktora byl swiat rafy kolarowej: setki roznokolorowych ryb posrod, ktorych leniwie przesuwaly swe grube cielska rekiny kilku gatunkow. Potem okazalo sie ze jest to akwarium (a wlasciwie basen), ktore rowniez mozna obejsc dookola obserwujac ryby poprzez mniejsze okna rozmieszczone wokol niego.

Na zakonczenie dnia jeszcze wpadlismy na salatke do jednego z barow obok oceanarium a potem do kafejki internetowej. Jeszcze tylko musimy zobaczyc jak pieknie wyglada podswietlona Opera w nocy (po to caly wieczor dzwigam na plecach statyw ;-) ) i spac...


PS: Z: Jesli chodzi o te ptaki wydajace z siebie dziwny krzyk to cos sobie przypominam ze pisal chyba o nich Alfred Szklarski w "Tomku w krainie kangurow". Jak dorwe do rak Tomka to uzupelnie na blogu czy sie nie pomylilem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
artdzi
artdzi - 2007-11-18 16:40
Naprawdę super że tam jesteście. Dzięki waszym wpisom jeszcze raz możemy wspominać naszą podróż od której minął już ponad miesiąc (jak ten czas leci).
Wspaniale się czyta wasze opowieści ale proszę jeśli to możliwe to wrzucajcie też jakieś zdjęcia - nawet pojedyńcze bo czasami jeden obraz opowiada więcej niż 1000 słów.
Trzymajcie się.
Artur & Monika
 
 
glinki
Marta i Zbyszek Glinka
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 52 komentarze52 193 zdjęcia193 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.11.2009 - 27.11.2009
 
 
07.03.2009 - 24.03.2009
 
 
30.09.2007 - 07.12.2007