M: W sobotę wieczorem złożyliśmy elektroniczne wnioski o wizę turystyczną do Australii. Po przeczytaniu kilku blogow na geoblogu i opinii znajomych nastawialiśmy się na
1)konieczność dosłania wielu dodatkowych dokumentów w tym wyciągi z konta,potwierdzenie zatrudnienia, etc 2) czekanie na wizę 2 tygodnie. Wczoraj (wtorek) dostaliśmy oboje informację że wizy zostały przyznane (czyli czas oczekiwania w dniach roboczych - 2 słownie DWA dni, rekord świata) ,rekordowa szybkosc przyznania wiz spowodowała że zapałałam jeszcze większą sympatią do Australii, już nie mogę się doczekać wyjazdu.
Zaraz po otrzymaniu wiz i sprawdzeniu że Cathay Pacific nie ma promocji na bilety wewnetrzne i jest mnie atrakcyjny cenowo niż KLM, zakupilismy bilety w KLM, lecimy przez Amsterdam i Kuala Lumpur.
Mamy już bilety więc najwyższy czas zabrać się za planowanie wyprawy. Planowanie nie było łatwe ponieważ im dalej w las , tzn im wiecej o tym kraju czytałam , tym więcej chciałam zobaczyć. 3 tygodnie to mało żeby zobaczyć to wszystko co jest warte zobaczenia. Postanowiliśmy skupić się na wschodzie, a w zasadzie na południowym wschodzie. Na pewno Sydney, Melbourne, Adelaida, kangoroo island, great ocean road . Rozważamy czerwone centrum Australii z Ayers Rock, ale szkoda nam 24 godzin podróży w autobusie lub w ghanie. A z linii lotniczych lata tam tylko Quantas, który się ceni i bilety są w cenie ok 500 AU$, trochę za dużo. Ja już byłam w czerwonym sercu Australii kilka lat temu, Zbyszek twierdzi że nie musi tam leciec tym razem, więc z Ayers Rock rezygnujemy. Kolejny pomysł to Tasmania. Poleca nam ją gorąco nasz znajomy, ale trochę boimy się pogody... w listopadzie się tam nie wygrzejemy. A wygrzać się chcemy choć nie koniecznie na plazy, ale aktywnie zwiedzając.