Geoblog.pl    glinki    Podróże    Tajlandia 2009    Ko Lanta - błogie lenistwo i gotowania dzień drugi
Zwiń mapę
2009
19
mar

Ko Lanta - błogie lenistwo i gotowania dzień drugi

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Lanta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10127 km
 
Z: Dzisiaj rano korzystając z tego że skuterek mieliśmy oddać o 11.10 pojechaliśmy na śniadanie do Ban Saladan. Znaleźliśmy knajpkę położoną nad wodą. Wchodząc zwrócił moją uwagę stolik z gazetami i proszę - na wierzchu leżały - polskie wydanie Elle, polska Claudia oraz jeszcze jeden kolorowy magazyn po polsku, którego nazwy nie pamiętam. Po zrobieniu zakupów (znowu nie udało mi sie kupić piwa - tym razem bo było przed 11.00) udaliśmy się z powrotem do naszego Bungalowu. Po oddaniu skuterka oddaliśmy się leniuchowaniu. Siedzieliśmy na leżakach na plaży (aczkolwiek w cieniu dużego figowca, którego liście zwieszały się nad nami), Marta czytała jakieś kolorowe pisma które wzieła jeszcze z Polski, a ja miałem czytać poważną książkę o zarządzaniu, natomiast znacznie ciekawszym zajęciem okazała się obserwacja małych krabów biegających po plaży. Rozrywka przerywana była od czasu do czasu wejściem po kolana do ciepłej zupy zwanej Morzem Adamańskim w celu wyciągnięcia z wody jakiejś łądnej muszelki. Na nicnierobieniu czas płynął niewiarygodnie szybko. Pstryk, i zrobiła się godzina 13.30. Wtedy wybraliśmy się na długi spacer plażą... po pół godzinie ociekaliśmy potem, więc swe kroki skierowaliśmy do jednej z wielu plażowych restauracji. Zjedliśmy zupę, sathay'e oraz po sałatce. Następnie zaczęliśmy wracać do bungalowu. Marta przed zbliżającym się kolejnym kursem gotowania poszła się odświeżyć a ja wziąłem maskę i wskoczyłem popływać do morza. Niestety widoczność nie była najlepsza (pogoda była trochę wietrzna - może dlatego) więc po jakichś 20 minutach byłem też w naszym bungalowie. Mam nadzieję, że jutrzejszy snorkling na czterech wyspach będzie przy bardziej przejrzystej wodzie...Wczorajszy kurs z tajskim nauczycielem zrobił na mnie spore wrażenie, ale dopiero po dzisiejszym czuję że zaczynam rozumieć o co tu chodzi i że po zaopatrzeniu w odpowiednie składniki dam radę przygotować coś podobnego w domu.

M: Dziś warsztaty gotowania prowadzila Juni, właścicielka Time for Lime. Sprzedała nam wiele tajników tajskiej kuchni, wyboru najlepszych składników, ich łączenia i przygotowywania. Każdy z uczestników kursu miał oddzielne stanowisko do gotowania więc trochę się napracowałam (wczoraj więcej pomagał nam prowadzący). Krojąc składniki, ucierając w moździerzu czy smażąc na ognistej patelni. Ale było warto. Wszystkie przygotowywane dziś dania zrobiłam od początku do końca sama i wyszły rewelacyjnie. Na początek Juni wprowadziła nas w tajniki jednego z najsłynniejszych tajskich dań czyli Phadt Thai. To danie jest nie tylko znane, ale również trudne do zrobienia, choć na takie nie wygląda. Można tu dużo zepsuć w trakcie przygotowywania. Phadt Thai to specjalny makaron zapiekany z sosami i różnymi dodatkami, nie powinien się sklejać, ani być za bardzo miękki, przygotowuje się go w woku, na dużym ogniu i wszystko trzeba robić bardzo szybko żeby nie spalić lub zepsuć dania. Ja co prawda mimo przestróg Juni, jak większa część grupy, na samym początku podpaliłam trochę czosnek, ale reszta poszła już gładko. Do tego zaserwowaliśmy moją ulubioną tajską sałatkę Sum Tom z zielonej niedojrzałej papai, o kwaśno ostrym smaku chilli. Już podczas wizyty w Singapurze 2 lata temu, czy teraz w knajpkach w Chiang Mai oboje ze Zbyszkiem polubiliśmy Morning Glory, czyli wodorosty z pysznym sosem krótko smażona w woku. Dlatego jeszcze większą przyjemność sprawiło mi przygotowanie tego dania samej. To bardzo szybkie i proste, trzeba mieć tylko przygotowane odpowiednie składniki (co tu zajmuje krótki spacer na targ, w Polsce może zająć trochę dłużej), które potem szybko wrzuca się na rozgrzaną patelnie i smaży jakieś 2 minuty. Proste? Morning Glory było dziś dodatkiem do naszego dania głównego kurczaka (lub ryby) w sosie “3 smaki”. 3 smaki tej potrawy to kwaśny, słodki i pikantny. Taki właśnie jest nasz sos którym polewamy wcześniej zamarynowane mięso lub rybę. Przy pomocy specjalnych rurek z bambusa formujemy ryż żeby prezentował się dostojnie na talerzu, ryż oplatamy dookoła Morning Glory, obok kładziemy kurczaka, polewamy sosem i danie gotowe.

Wieczorem zaczyna ostro lać, to nie jest już przelotny deszczyk, leje i leje i przestaje dopiero o 5 rano. A to podobno pora sucha. Ciekawe co tu się dzieje w sezonie deszczowym?


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zinczukkamil
zinczukkamil - 2009-03-19 12:37
mam prośbę też wybieram się do Tajlandii w maju, możecie podać troszkę więcej informacji o kosztach,
pozdrawiam
w Polsce śnieg ...przynajmniej w Lublinie
 
 
glinki
Marta i Zbyszek Glinka
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 52 komentarze52 193 zdjęcia193 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.11.2009 - 27.11.2009
 
 
07.03.2009 - 24.03.2009
 
 
30.09.2007 - 07.12.2007