Geoblog.pl    glinki    Podróże    Tajlandia 2009    poznajemy kulturę plemion
Zwiń mapę
2009
12
mar

poznajemy kulturę plemion

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Dao
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8761 km
 
Rano podjechał pod nasz hotel klimatyzowany busik żeby zabrać nas na wycieczkę "Poznawanie 5 plemion Pólnocy". Ku naszemu zdziwieniu podjechał 20 minut za wcześnie, kiedy właśnie zaczynaliśmy jeść śniadanie. Nie było oczywiście problemu, spokojnie czekali aż zjemy. Po zebraniu całej podróżującej dziś ekipy (6 osób + przewodnik) ruszyliśmy na północ. Oprócz nas jechała para z Francji i para z Kanady. Kanadyjczycy wzięli właśnie 4 - miesięczny urlop bezpłatny tzw Sabatical, który robi się coraz bardziej popularny na Zachodzie. Wykorzystują to na podróż po świecie... Szkoda że u nas sabatical nie jest jeszcze tak popularny. Nasza przewodniczka miała na imię Wasana, co oznacza Szczęsciara (Lucky). Wasana okazała się bardzo sympatyczna i opowiadała ciekawe historie o ludziach, miejscach, które odwiedzaliśy ale nie tylko.

Pierwszym, obowiązkowym punktem programu organizowanej lokalnie wycieczki jest wizyta w na farmie orchidei i w parku motyli. To takie dwie atrakcje przygotowane specjalnie pod turystów. Jako jedno z wielu miejsc odwiedzanych po drodze można wstąpić, ale napewno nie warto specjalnie tam jechać. Ogród motyli to ogrodzona siatką przestrzeń wielkosci duzego pokoju, fruwa kilkadziesiąt motyli, pokazany jest proces ich wylegania i tyle. Po krótkiej pogoni za motylkami udało mi się kilka z nich uwiecznic na zdjęciach. Na mini farmie orchidei dowiedzieliśmy się jak się uprawia te przepiękne kwiaty i mogliśmy podziwiać ok 500 róźnych gatunków tych kolorowych wytworów natury. Po przepięknym ogrodzie orchidei w Singapurze jaki mieliśmy okazję zobaczyć dwa lata temu, ten nie robił większego wrażenia. Nie przeszkodziło nam to uwiecznić ciekawsze okazy na zdjęciach.

Z farmy orchidei pojechaliśmy do kolejnego miejsca przygotowanego specjalnie pod odwiedzających tłumnie Tajlandię turystów czyli wioski Karen Long Neck i Karen Long Ears.Plemię Karen Long Neck (czyli Długie Szyje) pochodzi z Birmy. Do Tajlandii przybyli dla Turystów, tu się osiedlili i tu zarabiają na życie sprzedając swoje wyroby (głównie biżuteria i ubrania). Plemiona w naturalnych warunkach można spotkac w pobliskiej Birmie. Kobiety z tego plemienia już jako małe dziewczynki zaczynają nosić na szyjach metalowe obręcze, które wyciągają ich szyje. Dzięki temu są piękne i podobają się mężczyznom. Obręcze na szyjach nie są lekkie, a ich waga zwiększa się bo kobiety zamieniają obrecze na dłuższe i cięższe co kilka lat. Już 5 letnia dziewczynka nosi na szyi pół kg, kobiety w dojrzałym wieku dźwigają obręcze o wadze prawie 5 kg. W wiosce gdzie mieszka plemię Długich Szyi, spotykamy także kobiety z plemienia Długich Uszu (uszy wyciągane są poprzez specjalne kolczyki-obręcze) a także Lisu. Plemię Lisu mieszka w wielu miejscach w Tajlandii Północnej, głównie w rejonach górskich, a oryginalnie pochodzi z Tybetu. Kobiety ubrane są w długie kolorowe tuniki i czasami czarne turbany z ozdobami. Po krótkiej aczkolwiek intensywnej sesji zdjęciowej w wiosce, ruszamy w dalszą drogę. Kolejnym punktem programu jest jaskinia Tham Chiang Dao. W środu długa trasa, szerokie korytarze, stalaktyty , stalagmity i posągi buddy pojawiające się za każdym zakrętem. W okolicy jaskini jemy lunch i jedziemy odwiedzać wioski zamieszkujących niedaleko plemion. Po drodze mijamy ceremonię pogrzebową. Przewodniczka tłumaczy, że w Tajlandii pogrzeb to znak że będziemy mieli szczęście. Śmierć oznacza, że człowiek spłacił swoje długi i przyniesie nam szczęście. Pełni szczęścia jedziemy dalej mijając pola soi i ryżu.
Docieramy do pierwszej wioski, gdzie zamieszkuje plemię Karen. Plemię to liczy ponad 300.000 osób i pochodzi z Tajlandii. Mijamy wioski plemion Lisu, Lahu i Panang. Karen to plemie bardzo spokojne, nic nie chcą nam sprzedać, oglądamy sobie ich zagrody, robimy zdjęcia. Lisu i Lahu mają biznes we krwi, gdy tylko wjeżdżamy do wiosek, obskakują nas tłumnie kobiety i dzieci próbując sprzedać swoje wyroby.

Wieczorem kupujemy wycieczkę do parku Elephant Nature Park na jutro i idziemy na Night Bazaar. Night Bazaar ma swój oryginalny i porywający klimat. Są tu setki a może i tysiące stoisk ciągnących się przez kilkanaście ulic. Kolorowe tkaniny, migające światła, orientalne zapachy i rytmy przyciagają tłumy ludzi. Nie można tu kupić nic unikalnego, są tu produkty jakich wiele na każdym azjatyckim bazarze np. w Singapurze czy Denpasar. Można tu za to pysznie zjeść pod gołym niebem rozkoszując się egzotyczną atmosferą i niezapomnianymi smakami.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
nakomiady
nakomiady - 2009-03-13 22:42
Hej, czytam sobie właśnie w piątkowy marcowo-zimowy w Warszawie wieczór jak bardzo inaczej jest tam, gdzie jesteście. Czytając o kolacyjkach już czuję ten smak lekko ostro-kokosowy. Mniam. Jakoś myśląc o Was i Tajlandii wieczorem stałam w kuchni gotują zupę na mleczku kokosowym, z krewetkami, plus liście szpinaku (to mało tajskie, ale nie umiem się opanować przed eksperymentami) do tego trochę imbiru świeżego i czosnku, i mniam... Bawcie się dobrze! :-)
 
glinki
glinki - 2009-03-14 00:18
pozdrawiamy serdecznie i przesyłamy dużo słońca i tajskich smaków, dziś lecimy na południe poznawać nowe smaki, nowe miejsca i trochę odpocząć.... a co do tajskiej kuchni , na ko lancie wybieram sie na kurs gotowania więc przywiozę trochę przepisów i inspiracji:)
 
osa
osa - 2011-10-28 00:48
a ja bym chciała takie obręcze ....wydłużyła bym sobie szyje gdzie można ich kupić
 
 
glinki
Marta i Zbyszek Glinka
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 52 komentarze52 193 zdjęcia193 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.11.2009 - 27.11.2009
 
 
07.03.2009 - 24.03.2009
 
 
30.09.2007 - 07.12.2007