Geoblog.pl    glinki    Podróże    Tajlandia 2009    pierwszy dzień w Bangkoku
Zwiń mapę
2009
08
mar

pierwszy dzień w Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8111 km
 
M: Linie Aerosvit okazały się nie takie straszne jak się zapowiadało. Zarówno z Warszawy do Kijowa, jak i z Kijowa do Bangkoku było jak na ta cenę całkiem przyzwoicie, szczególnie że byliśmy przygotowani że nie czekają nas tu luksusy. Kolega, który często lata Aerosvitem do Kijowa polecił nam zaopatrzenie się w jedzenie zanim wejdziemy na pokład, bo ukraińskie linie kiepsko karmią. Poczyniliśmy więc odpowiednie zakupy w Coffee Heaven na Okęciu i nie straszna była nam marna bułka na trasie z Warszawy czy też 2 mini posiłki na dłuższej, prawie 9 godzinnej trasie do Bangkoku.
Samoloty Aerosvitu to Boeingi 737 i 767, ale mają już swoje lata i to widać. Lekko zdezelowane siedzenia, brak osobnych ekranów z filmami, jakie można spotkać min w Singapur Airlines cz Air France. Ale za tą cene było warto. Nic się nie rozleciało, a miejsca na nogi było więcej niż np. w KLM czy Air France.
W samolocie czytałam Lonely Planet i planowałam nasze najbliższe dni, które spędzimy w Bangkoku. Lista must go i must see zrobiona. Zobaczymy tylko co z listy uda się „odhaczyć” teraz, a co jak będziey tam znów w drodze powrotnej.

ZG: Samoloty Aerosvitu to Boeingi 737 i 767 (to takie jakie w Locie latają na trasach międzykontynentalnych). Z jednej strony 767 jest wygodniejszy niż np. 747 bo układ siedzeń w samolocie w klasie ekonomicznej to 2-3-2 a nie jak w 747 3-4-3. Jeśli chodzi o wyżywienie to rzeczywiście mogłoby być lepiej - jeżeli ktoś będzie leciał tymi liniami niech sobie weźmie suchy prowiant i mokre picie (albo niech kupi to w Coffee Heaven na Okęciu - jeszcze przed strażą graniczną). A i na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że w ogóle nie podawali alkoholu. Ciekawe… oszczędności czy jakieś złe doświadczenia z przeszłości??? Ja w przeciwieństwie do Marty zamiast czytać Lonely Planet próbowałem spać a potem oglądałem jakieś głupawe filmy...

M: W Bangkoku wylądowaliśmy o 4 rano czasu lokalnego. Trochę zajęło nam przejście granicy, odebranie bagaży i znalezienie noclegu. Wykupiliśmy, podobnie jak robiliśmy w Australii, tajską kartę SIM , żeby moc lokalnie telefonować. Przy jej pomocy po kilku nieudanych próbach rezerwacji miejsc (wszystko zajęte) udalo się wreszcie znaleźć wolny pokoj z łazienką za 520 batów za noc (52 zł) blisko głównych atrakcji turystycznych i słynnej ulicy backpackersów Kao San. Shuttle busem Airport Express AE2 dotarliśmy do New Siam Guesthouse, gdzie spędzimy najbliższe 2 noce. Standard pokoju przyzwoity , wiatrak kręci mocno swoimi ramionami przynosząc nam mile ochłodzenie w środku tropików. Dzień w Bangkoku rozpoczęliśmy od sniadanka w naszym hotelu, a następnie udaliśmy się na rekonesans okolicy i w kierunku Gran Palace, jednej z największych atrakcji turystycznych Bangkoku. Tak jak uprzedzały przewodniki czy inni blogerzy byliśmy non stop atakowani przez oferujących swoje usługi po bardzo atrakcyjnej cenie, kierowców tuk tuków czy taksówek. Ci pierwsi często wymyślali przeróżne historie żeby zwrócić naszą uwagę i zabrać nas zaprzyjaźnionego sklepu, od którego dostawali prowizje za przyprowadzenie każdego nowego klienta. Uprzedzeni tuktukowymi historiami ucinaliśmy szybko rozmowy z zaczepiającymi nas Tajami i szliśmy dalej.

ZG: Fajna rzecz jak kupiliśmy kartę prepaid do telefonu operatora AIS (marka 1,2,go) to oprócz dodatkowych darmowych minut (aczkolwiek nie zostaliśmy potraktowani tak hojnie jak w Australii gdzie za jakieś 40 dolarow dostaliśmy grubo ponad 100 dolarów do wydzwonienia) dostaliśmy darmowe 30 minut dziennie korzystania z hot spotów tej firmy. W Bankgkoku jest ich kilkanaście - ciekawe czy są też poza Bangkokiem?
Po odswieżeniu się i krótkim spacerze w kierunku Wielkiego Pałacu królewskiego i najważniejszych świątyń odczułem na sobie działanie tzw. jet lag syndrome (czyli jak to się ładnie nazywa po polsku "zespołu nagłej zmiany strefy czasowej"). Zakomunikowałem Marcie, że natychmiast potrzebuję powrócić do hotelu się zdrzemnąc na godzinkę albo zdrzemnę się na środku świątyni zupełnie mimo woli ;-) Na takie dictum Marta wywiesiła białą flagę i powróciliśmy do hotelu...

M: Spacerując w okolicach słynnych Watów poczuliśmy na sobie co oznacza w Tajlandii pora gorąca. Po kilkugodzinnym spacerze słanialiśmy się na nogach, do tego wszystkiego dołożył się jetlag, który tym razem odczuwaliśmy wyjątkowo dotkliwie. Kolo południa wróciliśmy do hotelu na małą drzemke pojetlagową. Po niej już w lepszej formie poszliśmy do słynnego Gran Palace. Niestety obiekt był zamknięty, ale udało nam się obejrzeć Wat Phra Kaew i Wat Pho. Budowle robią wrażenie i ociekają złotem. Niesamowicie to wygląda jak promienie słońca odbijają się w pozłaconych budynkach. We wszystkich Watach w Tajlandii obowiązuje ścisły nakaz jeśli chodzi o ubiór , zarówno Panie jak i Panowie muszą mieć zakryte ramiona, kolana i stopy. Szczególnie te 2 pierwsze nakazy są przestrzegane i osoby niestosownie ubrane nie są wpuszczane do środka. W Gran Palace tłumy turystów, dużo przyjemniej w Wat Pho gdzie można podziwiać leżącego Buddę. Robi wrażenie ogromny złoty leżący pomnik który przechodzi przez całą długość świątyni. W Wat Pho można też zaczarować świat i spełnić swoje życzenie. Za drobny datek otrzymujemy miseczke z monetami. Wzdłuż ściany watu ustawione są małe czarne miseczki, jest ich 40. Idziemy i powtarzając sobie w głowie życzenie jak mantrę wrzucamy kolejne pieniążki do miseczek. Do jednej miseczki jedna moneta i powtórzone życzenie. Czy działa jeszcze nie wiem, zobaczymy jak życzenie się spełni.
Dzisiejsze zwiedzanie zakończyliśmy przejazdzką po rzece wracając w ten sposób w okolice gdzie mieszkamy. Trawaje wodne w Bangkoku noszą nazwę Chao phraya River Express i są doskonałym sposobem podróżowania po stolicy z dwóch powodów. Po pierwsze omijamy zmorę tego miasta czyli korki, po drugie jest troszkę mniej gorąco. Wiatr wieje rozwiewając mi włosy i dając lekkie orzeźwienie (bo o chłodzie tu trudno mówić), w każdym razie jest dużo przyjemniej niż na lądzie.
Po lekkim odświeżeniu się w hotelu poszliśmy odkrywac jego najbliższe okolice. Slynna Kao San jakos nie przypadla mi do gustu, z uwagi na przesadna bazarowość i komercyjność. Szybko stamtąd uciekliśmy. Tuż obok miejsca gdzie się zatrzymaliśmy, było dużo milej, atmosfera backpackerska, otwarta i luźna. Na kolacje wybraliśmy miejsce najbardziej pełne i gwarne czyli kolonialne Sawasdee Hostel. Zupy były znakomite, szczególnie moja z mleczkiem kokosowym i kurczakiem. Żółte curry również zachwycające z mocną nutą chilli. No tak nie mogłam się przecież powstrzymać od opisania jedzenia, mimo że to nie jest przecież mój blog kulinarny.

Wylatując do Tajlandii mieliśmy plan, aby te wakacje były takie … bez planu, wymyślane na bieżąco, w zależności od tego na co akurat będziemy mieli ochotę i gdzie nas wiatr poniesie. Dziś okazało się (nie wiem czemu wcześniej o tym nie wiedzieliśy), ze wlasnie rozpoczęły się tajskie 2 miesięczne wakacje w szkole i wszyscy ruszyli na północ i na wyspy czyli dokładnie tam gdzie my „nieplanująco” chcieliśy dotrzeć. Podobno porezerwowane są miejsca w hotelach, autobusach samolotach, więc o spontanicznym zwiedzaniu nie ma mowy. Rozpoczęliśmy o rezerwacji lotów krajowych, ale zaczęliśmy już poszukiwania miejsc noclegowych. Jutro ciag dalszy planowania. W Tajlandii jest teraz pora gorąca więc jest tu diabelsko goraco, postanowiliśy więc że pobyt w centralnej części Tajlandii minimalizujemy a przenosimy się na trochę chlodniejsza polnoc czy wyspowe południe.

Jutro kontynuujemy zwiedzanie Bangkoku:)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Ola K-J
Ola K-J - 2009-03-10 15:09
Ale Wam fajnie! tutaj pogoda pod psem:(( Pozdrawiam!
 
glinki
glinki - 2009-03-11 15:57
Ola, zawsze najlepiej tam gdzie nas nie ma:) no chyba ze jestesmy w Australii:)
pozdrowienia z Chiang Mai, gorąco ale da sie wytrzymac:)
 
 
glinki
Marta i Zbyszek Glinka
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 64 wpisy64 52 komentarze52 193 zdjęcia193 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
21.11.2009 - 27.11.2009
 
 
07.03.2009 - 24.03.2009
 
 
30.09.2007 - 07.12.2007