Rano opuszczamy Krabi i minivanem udajemy się na Ko Lantę. Podróż zajmuje trochę dłużej niż planujemy, na miejsce docieramy dopiero po 13.00. Zatrzymujemy się w Lanta New Beach Bungalows, które polecili nas spotkani na wycieczce do plemion Kanadyjczycy. Jest tu basen, ładny widok na plaże z restauracji, niewielkie bungalowy. Po rozpakowaniu rzeczy i małej przekąsce idziemy na spacer wzdłuż plaży. Po drodze mijamy bungalowy, restauracje, bary. Jest gdzie się zatrzymać, żeby się orzeźwić czy wrzucić coś na ruszt.
Wieczorem jemy w Moon barze. WYbieramy sobie doskonale ryby - barakudę i red snappera, do których dostajemy sałatki oraz pyszny sos chilli z czosnkiem. Tajskie niebo w gębie.